Mówi się, że jeśli kogoś kochasz, musisz puścić go wolno, kiedy partner chce przerwy. „Jeśli kocha, to wróci. W innym przypadku nie ma nad czym płakać”. Łatwo powiedzieć, gorzej wprowadzić w życie, prawda? Bo co się stanie, jeśli jednak nie wróci? Po zerwaniu trudno jest nie walczyć o odzyskanie miłości. Kiedy partner
Jest takie powiedzenie, że jeśli kogoś kochasz, puść tę osobę wolno. Jeśli wróci, to znaczy, że miłość jest wzajemna, a jeśli nie wróci, to znaczy, że nigdy tak naprawdę tej miłości nie było. 5. Mowa ciała i empatia mówią więcej niż słowa. Dbaj o szczere mówienie o tym co się dzieje w Twoich emocjach.
226K views, 5.3K likes, 2.1K loves, 378 comments, 1.5K shares, Facebook Watch Videos from Oczami Mężczyzny: "Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie
Miłość nie polega na tym, że ktoś robi łaskę drugiemu. Raz go trzyma, raz puszcza. Jeśli puszcza wolno, to znaczy, że wcześniej więził. Że to nie była miłość, bo co to za miłość, gdzie jedna strona więzi drugą a ta druga się wyrywa. Miłość to realcja zwrotna: ja dla ciebie, ty dla mnie, ja z tobą, ty ze mną, my razem.
. Jeśli ją kochasz to puść ją wolno
Miasto było naprawdę wspaniałe, pełno ludzi, wszechobecny jazz, zupełnie inny świat niż Los Angeles, które miałam za bardzo głośne miejsce. Nie wiedziałam, w którą stronę mam właściwie spoglądać, nie chciałam utracić ani jednej niesamowitej chwili. - Dokąd idziemy?- zapytałam Klausa, przekrzykują tłum. - Jak to gdzie, do hotelu. Jestem zmęczony, a dzisiaj i tak już nic nie zrobimy, jest późno musimy wypocząć- chwycił mnie za rękę, ale ja nie zamierzałam dzisiaj tak szybko iść spać. - Oj Klaus nie zachowuj się jak stary zgred, jesteśmy w Nowym Orleanie! Potrzebujemy drinka! - Po pijaku tracisz kontrolę nad sobą- wolałam kiedy był bardziej Nie będę z tobą pił. Przyjechaliśmy tutaj w konkretnej sprawie, a nie się zabawić. - Trudno, jeżeli nie chcesz nie pij, ale ja zamierzam zaszaleć- pociągnęłam go w stronę najbliższego Pamiętaj potrzebuje kogoś kto odholuje mnie bezpiecznie do hotelu. - To nie jest najlepszy pomysł- widziałam jego niepewność, ale nie zamierzałam odpuszczać. Weszliśmy do środka i zaciągnęłam go do pierwszego stolika. Zamówiłam nam po drinku, mimo głośnych protestów Klausa, a chwile później straciłam kontrole, jeżeli chodzi o ilość kolejek. *** - Caroline dość już- zabrałem jej Nie powinnaś już więcej pić, chodź zbieramy się- próbowała udawać trzeźwą i sama się podnieść, ale jej nie wychodziło, więc chwyciłem ją i No już, wstajemy tak Caroline brawo, idziemy, uważaj- udało mi się uratować ją przed zderzeniem ze stolikiem Nie mówiłem, żebyś tyle nie piła? Wiedziałem, że tak to się właśnie skończy, wsiadaj jedziemy do hotelu. - Chcę prowadzić, ty nie potrafisz! - Zwariowałaś, uważaj na głowę i siedź na miejscu- praktycznie wepchnąłem ją na miejsce pasażera, zadziwiające było to jak mocno się opierała. Czekało mnie jeszcze jakieś dziesięć minut marudzenia. - Nie lubię cię, wiesz?- tego właśnie się Powinieneś dostać porządnego, kopa w dupę- postanowiłem, że nie będę się odzywać tylko pozwolę jej się wreszcie Niczego nie zauważasz, a ja cię kocham. Czekałam, czekałam, aż wrócisz do mnie, a teraz kiedy jesteś, masz nic niewartą żonę, która od ciebie woli narkotyki, alkohol i kluby. Wolisz ją, niż mnie- jak dobrze, że ona do jutra o wszystkim zapomni. - Chodź Caroline jesteśmy na miejscu, zaraz się położysz i wszystko minie- wyciągnąłem ją z samochodu, poprowadziłem do środka. Kobieta w recepcji podejrzliwie na nas spojrzała, ale wytłumaczyłem jej, że żona ma po prostu bardzo słabą głowę. Posadziłem ją na kanapie w apartamencie małżeńskim, a sam usiadłem na Pora się przebrać i iść spać- ku mojemu zaskoczeniu wstała i zaczęła się rozbierać. Jasne już raz wywinęła mi taki numer, tylko wtedy rozbierała też mnie. Wiedziałem, że w takim stanie nie ma po co się z nią kłócić, więc spokojnie poczekałem na rozwój wypadków. Rozebrała się i odwróciła w moją stronę. - Ty spadaj, nie będziesz ze mną spał- i spokojnie wskoczyła do łóżka. Wiedziałem, że jeżeli prześpię noc na niewygodnej kanapie to jutro kręgosłup da mi się we znaki, więc poczekałem, aż Caroline zaśnie dość głęboko i położyłem się w całym ubraniu po drugiej stronie łóżka. Przyglądałem się jej i zastanawiałem czy dobrze zrobiłem ponownie pojawiając się w jej życiu. Lepiej byłoby gdybym dał jej spokój i wyszłaby za Stefana albo jakiegoś innego porządnego dupka, który świata poza nią by nie widział. Ta myśl była tak przygnębiająca, że nie chciałem sobie tego wyobrażać. Caroline gdybym tylko miał więcej jaj i potrafił żyć z tym, że muszę odpowiadać za czyjś upadek, gdybym potrafił o tym zapomnieć, ale nie mogę, nie potrafię, ty jesteś wystarczająco silna, dasz sobie radę ze swoim życiem. Czasami dwoje ludzie nigdy nie może być razem, mimo miłości, która między nimi jest, żebym mógł ci powiedzieć prawdę, gdybym mógł ci powiedzieć jak bardzo cię kocham, że zawsze byłaś tylko ty. *** Obudziłam się następnego dnia z okropnym bólem głowy. Kilka dobrych chwil mi zajęło zanim zorientowałam się gdzie jestem. Odwróciłam się w drugą stronę i zobaczyłam spokojnie śpiącego Klausa. Wyglądał bardzo zabawnie ze zwichrzonymi włosami i w pełnym ubraniu. Delikatnie go szturchnęłam, powoli otworzył oczy. - Dlaczego mnie budzisz? Dręczyłaś mnie pół nocy, a teraz nie dajesz odespać- gdyby nie był ubrany, wpadłabym w panikę, że znowu poszliśmy ze sobą do łóżka, ale to było raczej mało prawdopodobne. - Pora wstawać, musimy działać, kiedy spotykasz się z tym twoim przyjacielem Marcelem? Późno już, trzeba się zbierać- zorientowałam się, że pod pościelą jestem Zamknij oczy, muszę wstać. - Widziałem cię nago nawet kilka razy, nie ma co się tak zawstydzać- uśmiechnął się Jak chcesz idź się szykuj, mi zajmie to dziesięć minut, a na moje oko potrzebujesz jakiejś godziny, to ja w tym czasie jeszcze się zdrzemnę- delikatnie wstałam z łóżka i jak najszybciej udałam się w stronę Widzę cię- zignorowałam Klausa i szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zdążyłam się ubrać i wyszykować, kiedy zadzwonił telefon z przyzwyczajenia wyszłam i odebrałam. - Słucham? - Kim jesteś i dlaczego odbierasz telefon mojego męża?- dopiero teraz zorientowałam się, że to nie mój telefon, przeklęty dzwonek!- Jesteś tam, to ty jesteś Caroline? Halo? - Tak jestem, przepraszam. Mamy z Klausem ten sam model telefonu i po prostu odebrałam z przyzwyczajenia. - Mieszkacie w tym samym pokoju? Jakim prawem! On jest żonatym mężczyzną, nie zapominaj o tym. Nawet jeżeli zabawia się z tobą, to zawsze wróci do mnie, odkąd pamiętam tak robił, bawił się swoimi panienkami i wracał do domu do kobiety, która nie rozkłada nóg przed każdym napotkanym mężczyzną! - Ja... - Caroline daj mi ten telefon- Klaus obudził się i szybko podszedł do mnie. Najwyraźniej moja mina musiała go zaalarmować, bo wyglądał na wściekłego. Wyszłam żeby mógł spokojnie porozmawiać, ale nie minęło pięć minuta, a już był przy mnie. - Co ci powiedziała?- jego mina jasno dawała do zrozumienia, że muszę Caroline, no mówże w końcu. - Nic takiego, po prostu była zdziwiona, że to ja odebrałam. Klaus słuchaj to był przypadek, ja naprawdę nie spojrzałam czyj to telefon, mamy taki sam dzwonek... - Wiem, ale następnym razem bądź bardziej uważna. Chodź musimy iść, na dole czeka na nas Marcel- zanim zdążyłam odpowiedzieć on już szedł w stronę wind. - Nie przebierzesz się? - Później, teraz musimy się pospieszyć- przepuścił mnie i za chwile staliśmy już z przystojnym, czarnoskórym To jest Marcel. - Miło mi ślicznotko- uśmiechnął się do mnie, całując w Gdybym wiedział, że z ciebie taka piękność, już dawno zmusiłbym Klausa, żeby nas zapoznał. - Skoro już skończyliście te jakże kurtuazyjne gesty, to może byśmy tak wreszcie wzięli się za nasze sprawy?- wiedziałam, że jest wściekły, a kiedy odwrócił się od nas i poszedł w stronę samochodu, byłam pewna, że dzisiaj nie można go jeszcze bardziej drażnić. - Jak chcesz możesz jechać ze mną, a nie z tym bucem- zagadnął Marcel. - Nie ja jednak pojadę z Klausem- pokiwał potakująco i rozeszliśmy się do Jesteś zły?- zapytałam, kiedy wyjechaliśmy z Słuchaj, ja naprawdę nie chciałam żeby zaistniała taka sytuacja z twoją żoną... - Przestań, nie chodzi mi wcale o Camille, ale powiedź dlaczego wdzięczyłaś się tak do Marcela? - Wdzięczyłam się? Przecież on tylko się ze mną przywitał, wygląda na miłego, to wszystko. Nie on pierwszy próbuje zaimponować dziewczynie tanimi tekstami na podryw. - Jednak tobie, jak to mówisz te tanie teksty w ogóle nie przeszkadzały. Weź już lepiej się nie odzywaj. Marcel, Tyler, może założysz prywatny harem? - Jesteś zazdrosny? Zatrzymaj ten samochód!- zahamował tak nagle, że w ramię wbił mi się Powiedz mi, czy ty masz prawo być o mnie zazdrosny? Nie masz, słyszysz? Nie masz! Jedyną kobietą, której masz prawo robić sceny zazdrości jest twoja żona Camille! Nie rób mi tego Klaus, proszę cię- on nagle odpiął mój pas i posadził mnie sobie na Przestań wiesz, że nie możemy tego robić. Zaraz Marcel nas zobaczy! - I co z tego? Niech widzi! Niech wie, że nie może się do ciebie zbliżać na odległość mniejszą niż sto metrów! Niech wszyscy się dowiedzą! Niech wszystko wreszcie się skończy! Rozwiodę się z Camille i nie będziemy musieli się ukrywać, co myślisz? Poczekasz jeszcze trochę? - Klaus przestań! Nie rozumiem co cię dzisiaj ugryzło, ale to są tylko marzenia, czy ty słyszysz co mówisz? Wysiadaj z tego auta, pogadamy- ześlizgnęłam się z jego kolan i wysiadłam. Poczekałam zanim on zrobi to Posłuchaj, chyba jednak włączył ci się moralniak, bo zaczynasz klepać od rzeczy. Czy ja stawiam ci jakieś roszczenia? Czy zmuszam cię, żebyś zmieniał swoje życie? Nie, okej zabawiliśmy się, było fajnie, teraz też ciągle flirtujemy i to jest całkiem ekscytujące, ale uwierz mi, wiem jak to jest, dzisiaj umierasz z pożądania do mnie, ale jutro kiedy wrócimy do domu i na spokojnie zastanowisz się nad tym co zaszło, dojdziesz do wniosku, że to nie jest warte aby komplikować sobie życie. - Jeszcze wczoraj mówiłaś, że mnie kochasz! Kocham cię Klaus, czekałam na ciebie tak długo, nie odchodź, a dzisiaj co się zmieniło!?- nie mogłam mu powiedzieć, co powiedziała mi Camille. Zapewne mówi to każdej swojej kochance, rozwiodę się z żoną, będziemy szczęśliwi razem. - Przestań nawet jeżeli mówiłam coś podobnego, to byłam pijana i nie wiedziałam co właściwie mówię. Nie przeczę w łóżku było fenomenalnie, ale to nie powód, żeby przewracać swoje życia. Poza tym nie jesteś mężczyzną, z którym można budować przyszłość w Los Angeles czeka na mnie Tyler facet, który mnie kocha, świata poza mną nie widzi, może w przyszłości zostanie ojcem moich dzieci, a ty jesteś zbyt niestabilny. - Ale ja cię kocham, Caroline! Słyszysz KOCHAM CIĘ!- tak bardzo chciałam mu uwierzyć, chciałam powiedzieć, żebyśmy już nigdy nie wracali do Los Angeles, żebyśmy zapomnieli o mojej rodzinie, o Camille, o tym wszystkim co nas Powiedz mi PRAWDĘ! PRAWDĘ, słyszysz?! Co powiedziała ci przez telefon Camille? Myślisz, że jestem głupi? Cała byłaś blada, zaczęłaś się dziwnie zachowywać, musisz mi powiedzieć co ci mówiła, nie odpuszczę! -Powiedziała mi o twoich kochankach! O tym, że każdej obiecujesz, że odejdziesz od żony, a i tak do niej wracasz!- ku mojemu zaskoczeniu on zaczął się śmiać, szczerze i bez pohamowania. Spojrzałam na niego karcąco. - Przepraszam, nie potrafiłem się powstrzymać- nadal nic nie Pierwszy raz słyszę, że miałem jakieś inne kobiety, naprawdę to jest tak nieprawdopodobne, że aż zabawne, słowo daję. Caroline powiedz mi dlaczego nie zapytałaś wprost? Wydaję mi się, że ja najlepiej wiem czy i z kim sypiałem. Mogę ci powiedzieć, że te wszystkie pogłoski o moich rzekomych romansach to tylko fikcja. - Chcesz powiedzieć, że ta ruda siksa, z którą cię kiedyś widziałam, ta jak jej było Genevieve to tylko twoja koleżanka, tak? - Jesteś zazdrosna- byłam wściekła słysząc nutę triumfu w jego Jednak zgadza się, Genevieve to tylko moja koleżanka, robiłem z nią interesy, to wszystko. - Wiesz jak to wszystko wygląda z boku? Jakbyś potrafił wymyślać wymówki na poczekaniu. Jednak nie powinnam ci robić scen zazdrości, w końcu kim ja właściwie jestem? Powiedzmy sobie szczerze, jestem tylko laską, która wchodzi w twoje małżeństwo. - Obiecuje ci, że kiedyś porozmawiamy jeszcze o moim małżeństwie z Camille, ale teraz pora, żebyśmy się zbierali, mamy jeszcze pół godziny do spotkania z Filippe Johsem, a chce ci jeszcze pokazać czego udało się dowiedzieć Marcelowi. *** - Możesz mi powiedzieć czy zlecasz Marcelowi sprawdzanie każdego kto pojawia się w twojej okolicy?- podjechaliśmy już pod dom Filippe, ale nikt nam nie otworzył, musieliśmy czekać, a w tym czasie Caroline czytała informacje z teczki o tym człowieku. Była przy tym niebywale Żona Vanessa zmarła pół roku temu na raka piersi. Doczekali się dwóch córek dwadzieścia cztery i dwadzieścia dwa lata. Jedna kończy studia na wydziale zarządzania, druga jest nauczycielką matematyki w najbliższej szkole podstawowej. Sam facet ma przeciętną emeryturę, po złamaniu miednicy, dobry ojciec, kochający dziadek. Numer buta też znasz? - Nie, nie znam- roześmiałem się widząc jej Zamierzałaś poznać tych ludzi, w związku z czym nie mogliśmy sobie pozwolić na niewiedzę odnośnie tego kim są ci ludzie. - Czasem dosłownie przerażasz mnie. Klaus patrz, to chyba on- pokazała na niewysokiego, szczupłego trochę kulejącego mężczyznę, który właśnie podszedł o otworzył drzwi od Czekamy czy od razu idziemy? - Chodźmy najlepiej będzie mieć to już za sobą- wysiedliśmy , jeszcze chwila minęła zanim zapukaliśmy do tych drzwi, ponieważ Caroline nagle się zatrzymała i wyglądało to tak, jakby już nigdy nie miała zrobić Idziemy? Tak, tak tylko daj mi chwilkę, wiesz nie codziennie mam możliwość stanąć przed człowiekiem, który może być moim ojcem- wzięła głęboki Chodźmy- obserwowałem jak z wysoko podniesioną głową podchodzi pod drzwi. Jak dla mnie trochę za mocno zapukała, ale nie chciałem jej odbierać pewności siebie, więc w ogóle się nie odezwałem. Otworzył nam ten sam mężczyzna, którego widzieliśmy przed chwilą. - Dzień dobry, nazywam się Niklaus Mikaelson, mój przyjaciel Marcel Gerard nie dawno z Panem rozmawiał, uprzedził, że Pana odwiedzimy. Przepraszam to moja partnerka Caroline Forbes- od razu zauważyłem jak mężczyzna się Możemy wejść?- wydawało mi się, że nas nie wpuści, ale po chwili zrobił nam miejsce i weszliśmy. Dom był raczej skromny, ale czysty i schludny. Na ścianach, kominku i praktycznie każdym stoliku stały zdjęcia przedstawiające całą jego rodzinę, a w szczególności ładną kobietę w średnim wieku. - Przypuszczam, że wie Pan po co przyszliśmy, prawda?- widać było, że walczy ze sobą. Najprawdopodobniej zastanawiał się czy w ogóle powinien z nami rozmawiał. - Wiem, że nie powinniśmy tego robić, ale jest Pan dla mnie szansą- przerwała nam Wydaję mi się, że domyślił się Pan, że jestem córką Johna i Elisabeth Forbes. Wspólnie z Niklausem udało nam się ustalić, że pracował Pan dla moich rodziców. - Oczywiście to nie jest żadna tajemnica, ale to nie był najlepszy pomysł, nie chce rozmawiać na ten temat, na szczęście udało mi się zapomnieć ten okres. - Rozumiem, że nie wspomina Pan tego dobrze, ale dlaczego? Przepraszam, że o to zapytam, ale chodziły pogłoski o tym, że...że podobno mieliście romans. - Wyjaśnię ci coś dziewczyno, ja i Elisabeth nie mieliśmy żadnego romansu, to nie jest możliwe, ponieważ twoja matka wcale nie chciała być z takim człowiekiem jak John. Zacznę od początku ja i Liz poznaliśmy się w osiemdziesiątym ósmym roku, kiedy jeszcze nie była żoną Johna Forbesa, po prostu jej rodzina chciała żeby wyszła za bogatego faceta, bo sami byli biedni. Zaczęliśmy się spotykać, mówiła nawet o tym, że nie wyjdzie za niego za mąż, że razem wyjedziemy i zaczniemy wszystko od nowa, nawet jeżeli mielibyśmy klepać skrajną biedę. Jak widzisz nie udało się, mijały lata a my nie potrafiliśmy wyplątać się z tej sytuacji w końcu pracowałem u Johna. Do dzisiaj nie potrafię powiedzieć co się stało, ale nagle ona jakby się zmieniła, zaczęła być bardziej oschła, przestała już nawet wspominać o odejściu od Johna. Później dowiedziałem się, że zaczęła się spotykać z innym mężczyzną, a do tego wszystkiego twój ojciec dowiedział się o wszystkim, zaczął mi grozić, obiecywał, że jeżeli nie zostawię jego żony w spokoju to od dopilnuje, żebym już nigdy nie dostał żadnej porządnej pracy. Poza tym miałem wypadek, ktoś przeciął przewody hamulcowe w aucie, którym jeździłem, wiedziałem już, że to ostrzeżenie. Ostrzeżenie, że jeżeli nie zrobię czego żąda, stracę życie. Tego było już za wiele nie chciałem mieć z rodziną Forbesów nic wspólnego, odszedłem z pracy i jak widzicie założyłem rodzinę, niestety przewrotny los chciał, że niedawno straciłem kochaną żonę. - Słyszeliśmy o tym, bardzo nam przykro. Przepraszam, że o to zapytam, ale może nam Pan powiedzieć, kiedy dokładnie zakończył się Pana związek z moją matką? - Po dwóch latach, ale dlaczego o to pytasz dziecko? - Niech Pan posłucha, całkiem niedawno dowiedziałam się, że w rzeczywistości nie jestem dzieckiem Johna Forbesa i od tamtej pory poszukuje swojego biologicznego ojca, ale jeżeli jest tak jak Pan mówi, to niemożliwe żeby Pan nim był, ponieważ urodziłam się dopiero w dziewięćdziesiątym trzecim roku. - Powiem ci coś dziewczyno, kim by nie był twój ojciec, ciesz się, że nie jest nim John Forbes. Ludzie tacy jak on, nie zasługują nawet żeby na nich splunąć, a ty wydajesz się bardzo sympatyczna, a i ten młodzieniec widać, że bardzo cię kocha, skoro ci pomaga- pierwszy raz zostałem wciągnięty do Poczekajcie ja was oboje kojarzę. W każdej gazecie o was pisali, a ty chłopcze podobno masz to nieszczęście być jego biologicznym synem, prawda?- pokiwałem Z tego co przeczytałem, ten człowiek strasznie potraktował twoją matkę, jednak dzięki wujostwu wyszedłeś na ludzi, usiłujesz zniszczyć Johna Forbesa, ale pamiętaj zemsta nigdy nie daje szczęścia, powoduję tylko cierpienie, a wy dwoje nie zasługujecie na to. Załóżcie swoją rodzinę i nauczcie własne dzieci szacunku i miłości do bliźniego, to zdrowsze i bezpieczniejsze. Dobrze dziękujemy, że poświęcił nam Pan swój czas- podniosłem się i uścisnąłem jego dłoń. Caroline zrobiła to Życzymy Panu wszystkiego dobrego- odprowadził nas do drzwi. *** Spodziewałam się, że nie dowiemy się niczego konkretnego, ale czułam małe rozczarowanie. Oczywiście miałabym niewyobrażalne szczęście, gdyby okazało się, że to ten mężczyzna jest moim ojcem, ale tak bardzo chciałam, żeby wszystko się wreszcie skończyło. - Nie mówisz ani słowa odkąd wyszliśmy- zauważył Klaus, przyglądając mi się Nie martw się to nie koniec świata, mamy do sprawdzenia jeszcze dwóch innych Obiecałem ci, że go znajdziemy i dotrzymam słowa, zobaczysz. - Wiem, że to było mało prawdopodobne, żeby pierwszy facet okazał się tym właściwym, ale wiesz trzymałam się tej nadziei, nadziei, że w końcu przynajmniej jedna sprawa zakończy się dobrze. - Nie zniechęcaj się tak szybko. Marcel zaraz napiszę do nas czy możemy się spotkać z tym drugim, Enrique Moralesem. Dopijmy w spokoju swoją kawę i ruszamy Nie mogę tak siedzieć, oddawaj to- wyrwałam mu kubek z ręki i wsiedliśmy do Musimy coś zrobić, bo inaczej zwariuję. - Co niby będziemy robić? - Zobaczysz na pewno ci się spodoba- widząc jego szelmowski uśmiech wiedziałam na co liczył, jednak na razie zupełnie na to nie zasługiwał.
Gość ***** lega ***** Czy komus cos takiego sie trafiło? czy to tylko głupie powiedzenie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość łatwo się mówi puść wolno---> większość z nas boi się że nie wróci. W tym momencie nie wyobrażamy sobie życia bez tej osoby... ale uważam że to jak najbardziej prawda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość może i głupie ale mi się podoba i chyba coś w tym jest Dzięki za tę myśl :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ***** lega ***** czy ktos puscił wolno? i do kogos ktos wrócił? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach stoje właśnie przed takim dylematem,ale u mnie to"pusć go"to czarno widzę,...chociaż już go prawie nie ma obok mnie......:( wszystkie inne sposoby zawiodły. o kurcze,ale mi smutno:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nio ja tak miałam ostatnio. jestem wodnikiem, on rowniez wiec doskonale rozumiem ze nie mozna do niczego zmuszac. Jestesmy razem, kocha, teskni, chce byc ze mna zawsze. Było cholernie ciezko, beczałam jak pojebana pierwszego dnia nie poszłam do pracy, nastepnego pracowałam zeby nie myslec. To zdecydowanie lepsze rozwiazanie niz swiadomosc ze sie zmusza do czegos druga osobe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Prawda. Potwierdzone naukowo;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach a mia sie sprawdzilo;D on zerwal wiec pozwolilam mu odejsc... przestalam sie odzywac do niego bo uwazalam ze to nic nie zmieni... A potem on stwierdzil ze jednak chce byc ze mna bo nie wyobraza sobie zeby mnie w jego zyciu nie bylo no i jestesmy razem i on zwariowal na moim punkcie:D hihi Jest lepiej niz bylo;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość rozbita------- dokładnie Cie rozumiem, byłam w długim zwiazku i sie zastanawiałam nad tym bo widziałam ze sie psuje i ze on niewie czego chce, w koncu naciskałam na niego i on to zakonczył, teraz postanowiłam dac mu odejsc , nie nalegam wszystkie inne sposoby zawiodły wiec nic innego nie pozostało Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach kurcze:( a ja nie płaczę,nie chcę płakać,nie mogę płakac,bo się pogrążę...a wtedy mam swój koniec świata...nie chce sie tak czuć :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ja puscilam wolno bo sam nie widzial czego chce i wrocil i zrozumial po pewnym czasie czego chce.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość smutna----------- zauwazyłam ze nie ma co naciskac tylko puscic wolno, jak bedzie pewny czego chce wtedy juz moze byc tylko lepiej, fakt sie długo płacze ale pozniej moze byc tylko lepiej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach nie łam sie , wiem ze jesty cięzko. Teraz czujesz sie pogryziona i wypluta, myslisz ze wolałabys zdrade, oberacje bez narkozy etc. Nio ale bedzie lepiej. Jesli zrozumie i bedziecie razem to prawdziwie i na maxa. Jesli nie to lepiej ze odszedł, nie ma nic gorszego niz zycie z kims kto Cie nie kocha Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość rozbita---------- dokładnie nie mozna byc z kims kto Cie nie kocha bo to zabija od srodka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach ach dziewczyny pewnie,że nie można,ale wiecie czego się boje ,ze on nie wróci...:(:( Nas,takich prawdziwych Nas nie było już jakiś czas. ale ..... ja czuje do niego to co kiedyś,nic mniej tego uczucia a on choć mówi,że kocha to wyglada jakby nienawidził. zupełnie obojętny,na wszystko..na mnie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość Dragon75 Bardzo mądre powiedzenie i powinno obowiązywać w każdym związku. partner raz zdobyty nie jest naszą zdobyczą "aż do śmierci", zdobywać trzeba każdegoi dnia od początku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość zakochanacierpiącajuż Oj wiem dziewczyny o co chodzi:( Przeżywam właśnie to samo z moim chłopakiem, którego kocham ponad życie... Zaczelam sie sama od Niego odsuwac, bo nie mogę patrzec jak jest gdzieś obok ale już taki "nie mój":( Codziennie placze, w nocy nie mogę spac, przestałam jesc, bo czekam aż on zrobi jakis krok...owszem czesciej dzwoni do mnie, ale pytam sie po co?Rozdrapywac moje rany czy co? Jak dzwoni gada o pierdołach, co slychac i w ogóle... A ja glupia odbieram...wiem, że nie powinnam ale odbieram, chociaż dzisiaj pewnie skonczy się tak, że powyłączam wszystko-skejpa, gg i telefon, żeby dał mi święty spokój, bo nie daje już rady... Dodam że widujemy się praktycznie codziennie bo studiujemy na jednej uczelni, a mnie to zabija od środka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach A ile bym oddała za to, żeby znów było tak jak kiedyś między Nami... Tak jak jeszcze niedawno... Teraz on unika spotkan-jakichkolwiek, tylko takie przypadkowe na uczelni, unika mnie, a jeszcze w miniony weekend zapewniał o swojej wielkiej miłości do mnie... Nie umiem go zrozumiec:(:o:( Wie, że mnie rani... Ale co go obchodzą moje uczucia? Dlatego pozwolę mu odejśc, może się opamięta i Wam dziewczyny też tego życzę-żeby Wasi faceci się opamiętali w porę... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nie łam sie i odbieraj, pokaz tez ze jest zycie poza nim, bo przeciez jest. Wiem jak to jest kochac na maxa i wiem jak boli kiedy ta osoba odejdzie ale moze nie wraca bo wzbudzasz w nim poczucie winy i wpływasz na jego decyzje. Moze warto sie lekko zdystansowac i dac mu prawdziwy oddech. Rozmawiac normalnie o pierdołach, usmiechac sie, wspomniec ze kochasz ze tesknisz ale jestes dumna z siebie bo jestes silna . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ***** lega***** Powinnas w pierwszej kolejnosci porozmawiac szczeze ze swoim chłopakiem i sie dowiedziec co do Ciebie czuje i jak on to widzi, a pozniej jesli bedzie tak ze wiecej was dzieli niz laczy powinnas podjac decyzje, ja wiem ze jest ciezko, ja tez jej sama nie podjelam ale teraz widze ze jesli by sie tak nie stało to bysmy mieli siebie dosc i nie mogli na siebie spojrzec, moze własnie to jest rozwiazanie, dac mu odejsc ale tak naprawde jesli tego chce oczywiscie a jezeli wroci bedziesz wiedziała ze jest to cos bardzo cennego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Jesli mu pozwolisz odejsc i nie bedziesz grała zranionej owieczki to jesli kocha wroci. Musisz sobie uswiadomic ze jestes sporo warta, ze Twoje zycie to nie tylko on, pokazac ze jestes kims wyjatkowym kims dla niego. Zeby to zobaczył najpierw musisz sama w to uwierzyc :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nic w nim nie wzbudzam, bo w ogóle nie rozmawiamy o Nas, o naszym związku, są inne tematy, ja już nie mam siły rozmawiac w kółko o tym co z Nami będzie!Skończyłam ten etap. Chociaż jest ciężko, boli jak cholera, muszę to jakoś przetrwac. Wczoraj jeszcze jak spotkalismy się na uczelni, nie chciał mi nawet dac buzi na powitanie, bo po co...nic nie powiedziałam. Dzisiaj jak udawalam że go nie widzę, podszedł sam, pocałował...ja udawałam że się spieszę na zajęcia...i tyle się widzieliśmy:( Tęsknie za Nim jak jakaś żeby zaproponował jakieś spotkanie poza nie...on ma co ja mu jestem potrzebna? I tyle z mojej miłości pozostało, wióry...:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach dziewczyny moze mi doradzicie..... my mamy dziecko,malutkie. byliśmy idealną parą,ale jak to w zyciu bywa pojawiły się przeskoczenia. codziennośc,nawał obowiązków,mijanie się sprawiły,ze jedno do drugiego kupe żalu miało. ja czułam się odtrącona,nie kochana,olana,zero czułości z jego strony. i jak mozna przymknąc oczy na to,że facetowi się nie chce garów zmywać tak nie mogłam żyć spokojnie obok takiego zimnego i obojętnego na mnie człowieka. to wszystko rosło..w nas. ja miałam żal o to a on o tamto. twierdził,że on tak nie chce żyć,ale naprawdę nic nie starał te jego -wyprowadze się... i zupełnie mnie powroty ,później czasami wcale nie się. a ja ze skrajności w skrajność. raz wyłam bo jest dla mnie taki obcy i nic nie zmienia a ja go tak kocham a raz krzyczałam,zeby spier jak tak bardzo chce bo dam rade. ale my mamy dziecko...nie po to chciałam tworzyć rodzinę by teraz pozwolić jak to wszystko się niszczy. jestem w stanie walczyc,ale już sposobu nie mam. on jest obok. 3 dzień nie ma go w domu. dzis byłam wściekła i zadzwoniłam .prosiłam by jutro zaopiekował się małym w czasie kiedy moja mama nie będzie mogła a ja będę w pracy i przy okazji dałam mu czadu. ze mam dośc proszenia się o pomoc w tak oczywistym przypadku -nasze dziecko,że jest taki i owaki. później podobne wiad mu wysłałam. oczywiście bez odzewu. i tak się zastanawiam czy nie zrezygnować z jego jutrzejszej wizyty. nie wiem czy dam radę pamiętając,ze najgorsze katusze i lamenty przechodziłam jak on był obok mnie i zachowywał się jak bym była dla niego obcą wtedy rozumiałam jak ktoś kogo kocham i ten ktoś mnie niby też jest obok mnie i nie jest wrażliwy na mój smutek i ból. i właśnie,nie wiem co to wiem czy jak go nie zobaczę to nie wybuchnę płaczem i znow dla mnie tragedia a dla niego to już w ogóle znów mnie widzieć w takim stanie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ***** lega***** Wiesz co ja tez tak kocham, ponad zycie ale dałam mu odejsc... najlepsze na to jest zostawienie to swojemu biegowi i nie narzucanie sie, boli cholernie ale taka spokojna rozlaka i nieokazywanie zainteresowania facetowi moze duzo zdzialac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach gdybyśmy nie mieli małego to nie doczekałby się mojego dzisiejszego telefonu,napewno nie. ale we mnie rośnie złość!!!taka straszna wręcz nie do opisania-olał mnie i teraz jeszcze tak wyszło,ze ja z małym i ze wszystkim na głowie. ja mam zaraz straszne myśli...ze napewno dziecka nie kocha skoro,uciekł,nie zadzwoni,nie odezwie się....ja zwariowałam chyba:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach W takich sytuacjach jak pojawia sie dziecko jest 100 razy gorzej:(Niestety... Bo oboje wzieliscie za to malenstwo odpowiedzialnosc. Moim zdaniem powinnas mu pokazac ze swietnie sobie radzisz, nie plakac, nie histeryzowac, po prostu póki co olac go...niech zobaczy ze bez niego równie dobrze sobie histeriami nic nie wskurasz, tylko pogorszysz tak kiedys robiłam, a w pewnym momencie on przestał reagowac na moje łzy...Już go nie wzruszały...Więc teraz jestem silniejsza i nie placze, nie histeryzuję...On to widzi, ale co...jak raz potrafi byc cudownie, bo bylismy niedawno na tygodniowym wypadzie w góry, kiedy to był kochany i taki jakiego kocham najbardziej, a raz jest niesamowitym chamem, czuje wtedy jakby był zupełnie obcym człowiekiem:o Teraz sie od Niego izoluję i zobaczymy jak to będzie:o Dzwonił wczesniej mówił, że się później odezwie, ale póki co nieskazitelna cisza:o Tak tak czekam na ten telefon jak na zbawienie chociaz przyzekalam sobie że nie odbiorę:o:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach ja tez pusciłam. i wrócil, na chwile. potem ze mna było tylko gorzej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach malenka a co gorzej?Nie umialas juz zaufac pewnie, co? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 10000000 razy gorzej,bo wiesz patrze na to dziecko i już mnie trzęsie.. ze razem chcieliśmy,że tak się kochalismy,a teraz co??? najgorsze jest,ze mam wrażenie ,ze on naprawde mnie juz znać nie chce a w sumie nie zrobiłam nic by nie chciał ratowac tego związku:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
23rd wrz Wrzesień to miesiąc, który darzę ogromnym sentymentem. W tym roku szczególnie. Obchodzimy piętnastą rocznicę ślubu. Tymczasem odnoszę wrażenie jakbym poznała męża dosłownie wczoraj. Dlaczego? Ponieważ nigdy nie odebrał mi wolności. „Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do ciebie wróci, jest twoje. Jeśli nie, nigdy twoje nie było”, pisał Saint-Exupèry w „Małym Księciu”. Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem Piętnaście lat jestem z jednym facetem. I nadal jest dobrze. A nawet chyba jeszcze lepiej, niż było. Łączy nas coraz więcej wspólnych spraw, doświadczeń. Zażyłość między nami jest zdecydowanie mocniejsza. Jak to możliwe? Mąż nigdy nie odebrał mi wolności. W małżeństwie zachowałam przestrzeń do realizacji marzeń, do rozwijania pasji. Zawsze mogę liczyć na jego wsparcie. Gdy inni krytykują, odwodzą od decyzji, które nieraz są śmiałe i ryzykowne, w jego oczach widzę „zielone światło”. Przez te piętnaście lat wielokrotnie uciekałam. W świat marzeń, domowych obowiązków, rozwoju osobistego, intensywnej pracy zawodowej. Zawsze jednak miałam ogromną potrzebę powrotu. Ponieważ czekał na mnie największy przyjaciel. Mój mąż. Teksty wzbudziły Twoje zainteresowanie? Zapisz się na newsletter - dostaniesz informację o kolejnych
jeśli kogoś kochasz puść go wolno